piątek, 25 lipca 2014

Please don't see just a boy caught up in dreams and fantasies...

Zadzwonił szybciej, niż się spodziewała. Kiedy usłyszała jego wesoły głos w słuchawce, je twarz oblała się rumieńcem.
- Wiesz, tak właściwie, powinnam być na ciebie wkurzona.
- Powinnaś być, ale nie jesteś.
- Tego nie powiedziałam.
- Ale to dało się wywnioskować.
- I to jest właśnie twój największy problem. Wyciągasz zbyt daleko idące wnioski.
- nie uważam tego za problem, ale wiesz, może masz rajcę. Nie mówmy już o tym . To co kawa, czy może kino, spacer. Wybieraj.
- Po południu będę z dzieciakami w parku. Możesz się zjawić. Na razie, muszę kończyć. Pa.
- Do zobaczenia!

Jeszcze nigdy tak długo nie wybierała ubrań na zwykły spacer. Przekopała całą szafę, by stwierdzić, że nie ma się w co ubrać.
- Karolina, szybko bo się ściemni. - usłyszała od Antka, który już dawno założył swoją kurtkę i stał w przedpokoju z siostrą obserwując jej poczynania.
-Weź zwykłą koszulę i rurki, na nogi brązowe buty, włosy rozpuść, załóż jasny płaszcz. Jeśli naprawdę mu zależy, i tak powie, że ładnie wyglądasz. Czekamy na dole.
Popatrzyła ze zdziwieniem na Olę, która właśnie zamykała drzwi. Skąd te dzieci tyle wiedzą? Mimo wszystko poszła za radą dziewczynki. Przed domem dzieciaki umierały z nudy. Cała trójka szybko pobiegła do parku, gdzie Antek z Olą szalały na placu zabaw, a Karolina wygodnie siedząc na ławce łapała ostatnie tak ciepłe i przyjemne promienie słońca w tym roku. Zupełnie zapomniała o Dawidzie, więc omal nie spadła z ławki, gdy usłyszała za sobą " hej piękna!". Jej towarzysz szybko zajął miejsce obok niej i pocałował w policzek.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
- To co może jakaś kawa?
- Jest jedna, a właściwie dwie małe przeszkody, które musisz pokonać, żeby gdziekolwiek mnie wyciągnąć. - powiedziała wskazując na dzieci, które gdy zobaczyły Dawida zajęły huśtawkę i bacznie mu się przyglądały. Zanim Karolina zdążyła się zorientować, był już obok nich i z nimi rozmawiał. Widziała, że nie idzie mu to za dobrze, więc puściła oczko do Oli, aby dziewczynka mogła czuć się pewniej. Po pół godzinie, dzieciaki bawiły się z Dawidem, jak szalone. Były radosne, jak wtedy, gdy przychodziły tu ze swoimi rodzicami. W jednej chwili do Karoliny wróciły wspomnienia sprzed kilku miesięcy. Radość, która w jeden dzień zamieniła się w horror.
- Chodź, idziemy z Dawidem na lody! - zawołał Antek mocno ciągnąc ją za rękę. - no chodź, musimy ich dogonić.
Złapała mocniej dłoń chłopca i pobiegli w stronę pozostałej dwójki. Kiedy zrównała swój krok z Dawidem, spojrzała na jego twarz. Znów wyrażała zwycięstwo. Zaśmiała się pod nosem. Gdy tylko dzieci ich wyprzedziły, złapał ją w talii i stanowczym ruchem przyciągnął do siebie. Popatrzył jej prosto w oczy, na chwilę spoważniała.
- Ładnie się tak z kogoś śmiać?
- Wcale się z ciebie nie śmiałam.
- Dobra, dobra, ja już swoje wiem. Czeka cię za to surowa kara.
- Hoho. Mam się bać? - zapytała ledwo powstrzymując śmiech.
W milczeniu nastawił policzek i wskazał go palcem czekając na pocałunek. Lekko go musnęła i szybko uwolniła się z uścisku. Stał przez chwilę oszołomiony. Po chwili dogonił ją i w milczeniu szli ramię w ramię.
- Dziękuję, już dawno dzieciaki nie miały tyle radochy.
- Cała przyjemność po mojej stronie. - powiedział chwytając ją za rękę.
- Poczekaj, nie rozpędzaj się tak, mam do ciebie kilka pytań.
- Pytaj śmiało, słońce.
- Dlaczego tak się zachowujesz? Skąd wiesz, że nie mam nikogo?
- Myślę, że gdybyś kogoś miała nie angażowałabyś się tak w opiekę nad dziećmi.
- Nie pomyślałeś, że mogę być z ich ojcem?
-Sama powiedziałaś, że Ola nie jest twoją córką, one nie zwracają się do ciebie "mamo", a poza tym w przedpokoju wisiało zdjęcie pełnej, szczęśliwej rodziny i ciebie tam nie było.
Zamilkła na chwilę. Dobrze kombinował i nie poddawał się ani na chwilę.
- Musisz też wiedzieć, że nie zachowujesz się, jak kobieta w stałym związku.
- Czyli jak?
- Pozwalasz ze sobą flirtować.
- Kobiety w stałych związkach nie flirtują?
- Oczywiście, że flirtują, ale nie w taki sposób.
- Poczekaj, czy ty właśnie stwierdziłeś, że jestem łatwa?
- Teraz to ty wyciągasz zbyt daleko idące wnioski, kochanie.
- Nie mów do mnie kochanie! - powiedziała podbiegając do dzieci.
- Zaczekaj nie to chciałem powiedzieć.
- Ale to pomyślałeś. - odpowiedziała spokojnie, poprawiając Karolowi kurtkę.
- Karolina, uspokój się.
- Ja jestem spokojna.Ola, Antoś, pożegnajcie się z Dawidem, z dzisiejszych lodów nici.
- Ale... - zaczęły marudzić dzieci.
-Bez dyskusji. Wracamy do domu.

Wiedział, że nie będzie z nią łatwo, ale obiecał sobie, że umówi się z nią na randkę. Jeszcze tego samego dnia, zamówił ogromny bukiet czerwonych róż i wysłał pod jej adres. Do kwiatów dołączył bilecik z przeprosinami. Starał się
Czekał na jej ruch, na choćby najmniejszą wiadomość od niej. Był pewien, że prędzej, czy później się odezwie. Zerkał na telefon średnio pięć razy na minutę.
- Stary, co ty masz z tym telefonem? - powiedział Buszek, który od kilku minut chciał nawiązać jakąkolwiek rozmowę z Dawidem.
- Nie, nic. Co mówiłeś?
- Nic ważnego. Mów, o co chodzi z tą dziewczyną?
- Jaką dziewczyną? - zapytał próbując przypomnieć sobie moment, w którym mu o niej powiedział.
- Za cholerę nie da się z tobą dogadać, co 10 sekund sprawdzasz telefon i jesteś myślami daleko stąd. Coś musi być na rzeczy. - wyrecytował siatkarz.
- Daj spokój, dobra.
- Przecież widzę. Jaka ona jest?
- Idealna.
- Tylko tyle? Brunetka, blondynka, gruba, chuda?
- Blondynka, długie nogi, zielone oczy, piękna, inteligentna, ładnie śpiewa.
- Ooo, śpiewa. - powiedział Rafał wyraźnie rozbawiony.
Po chwili w skrzynce odbiorczej Dawida pojawił się nowy sms.
- No i co ci napisała?
- Że nie lubi czerwonych róż.
- Kupiłeś jej kwiaty? No, no Dryja  nie poznaję.
- Musiałem ją przeprosić.
- Za co?
- Za to że jestem idiotą.
- Dobra, idź do niej. Kup inne kwiaty, białe tulipany powinny być okej. Weź dobre wino i przeproś ją. Nie wysyłaj kwiatów, powiedz jej to prosto w oczy. Lecę, powodzenia stary.
Uścisnął dłoń Dawida i wyszedł z knajpy wyraźnie nie pocieszony. Nie udało mu się wypić kawy, której tak potrzebował...
______________________________________
wiem, że do dupy. wrzucam na szybko bo wakacje, a poza tym nie wytrzymuję psychicznie. 
tak, poprawna pisownia mnie nie lubi to też wiem.

wtorek, 1 lipca 2014

Miłość nie uchro­ni cię od przeznaczenia.

Wierzysz w przeznaczenie? W coś nieuniknionego, w mechanizm który sprawia, że wydarzenia niemożliwe do przewidzenia kończą się z takim, a nie innym skutkiem? W coś, co daje ci nadzieję, że warto żyć dla Tej Jedynej. Ale co będzie kiedy ją spotkasz? Nadal będziesz na nie liczył? Czy może weźmiesz w końcu życie w swoje ręce i zawalczysz o nią? Zawalczysz o swoją miłość, szczęście…

Kiedy wstał od baru w oczy rzuciła mu się kartka leżąca pod jego nogami. Schylił się, by ją podnieść i bardzo się zdziwił, gdy okazała się ona legitymacją szkolną. Mała dziewczynka z warkoczykami uśmiechała się ze zdjęcia. Zdecydowanie nie była to Karolina. Nie wskazywało na to ani nazwisko, , ani tym bardziej żadna z dat. Na dokumencie widniał napis „Aleksandra Prucnal”. Czuł jednak, że karteczka ma związek z Karoliną, więc poszedł pod wskazany na legitymacji adres. Po 10 minutach był na miejscu. Osiedle dwie ulice od jego mieszkania było oazą spokoju i życia rodzinnego. Nie miał pojęcia, że takie miejsce jest w Rzeszowie. Wdrapał się na 3 piętro i zapukał  do drzwi z numerem 12. Otworzył mu mały chłopiec 6-7 lat, który zmierzył go wzrokiem od stóp do głów.
- Cześć, ja do Karoliny, zastałem ją?
Zanim mały wydusił z siebie jakiekolwiek słowo, za jego plecami stanęła ona. Miała na sobie tę samą czarną sukienkę, ale okryta była grubym brązowym swetrem, a na rękach trzymała dużego kota. Była zaskoczona jego widokiem , zaprosiła go jednak do środka i poczęstowała herbatą. Siedząc przy stole i czekając na napój obserwował dwoje brzdąców, bacznie śledzących każdy jego ruch. Do chłopca dołączyła dziewczynka, najprawdopodobniej ta z legitymacji. Oparci łokciami o stół nie spuszczali oczu z gościa. Każda próba nawiązania z nimi rozmowy kończyła się fiaskiem. Nie zamierzali odezwać się do niego ani słowem.
- Ola, Antek, ząbki i spać. Późno już. – powiedziała Karolina stawiając przed Dawidem dwa kubki gorącej herbaty.
Dzieciaki nie kryjąc swojego niezadowolenia poczłapały do przedpokoju i zniknęły za drzwiami.
- Przepraszam, nigdy się tak nie zachowują, nie wiem, co w nie wstąpiło.
- Nie ma spawy. Nie pobiły mnie, nie pogryzły. Żyję, jest dobrze. – powiedział z uśmiechem.
- Dobrze, to cię tu sprowadza i jak tu trafiłeś? Mam nadzieję, że nie śledziłeś mnie?
Oboje głośno się zaśmiali. Dawid wyjął z kieszeni marynarki legitymację szkolną i pokazał ją Karolinie. Kiedy sięgnęła po nią, on szybko cofnął rękę.
- Poczekaj, nie tak szybko. Nie jestem osobą bezinteresowną.
- Za to szczerą do bólu. Czego chcesz? Randka nie wchodzi w grę. Mam na głowię dwójkę dzieci.
- Spokojnie, na początek twój numer wystarczy. – uśmiechnął się słodko.
- Wiesz, że aby ci go dać musiałabym złamać kilka swoich zasad.
- Jesteś odważną dziewczyną, a zasady są po to, żeby je łamać.
- No nie wiem, nie wiem.
- W przeciwnym razie będę musiał użyć siły.
- Jakoś się nie boję. Mam w domu dwa potwory, które są w stanie powalić nawet takiego faceta, jak ty. – powiedziała prezentując szereg białych zębów.
- No dobrze, skoro nie chcesz – dodał chowając legitymację i zbierając się do wyjścia – będę musiał nachodzić cię do tej pory, aż łaskawie odkryjesz przede mną te dziewięć cyfr, które tak chronisz. Do tej pory Ola, niestety będzie musiała radzić sobie bez swojego dowodu tożsamości.
- Dobra, poczekaj.
Podyktowała mu swój numer telefonu, a on z miną zwycięzcy podał jej legitymację.
- I co , chyba nie bolało? A tak swoją drogą, po co nosisz ze sobą legitymację szkolną swojej córki?
- Zawieruszyła się, a Ola nie jest moja córką. W każdym bądź razie dziękuję za fatygę. Już się chyba zbierałeś, prawda?  
- Tak, już wychodzę. Tam, tak? – powiedział wskazując drzwi wejściowe.
- Odprowadzę cię.
Podeszli do wyjścia, Karolina otworzyła drzwi wejściowe i uśmiechnęła się szeroko. Dawid szybko objął ją w pasie i wpił się w jej usta.
- Zadzwonię. – powiedział wychodząc z mieszkania.
Zanim Karolina doszła do siebie po pocałunku, Dawid zniknął na schodach. W pierwszej chwili chciała rzucić się za nim i dać mu w twarz, jednak potem stwierdziła, że pocałunek był całkiem przyjemny.
___________________________________

no i jest. trochę takie lanie wody, ale nie będę wciskać smutów, wakacje są. (nie poznaję siebie :o)
jak Wam się podoba wygląd bloga? Ja jestem dumna, co Wy na to powiecie? :*  
Ściskam mocno <3