sobota, 25 października 2014

W miłos­nym ry­tuale roz­sta­nia na­wet naj­twar­dsze ser­ce za­mienia się w proszek.

Zbliżali się do siebie z każdym dniem, aż w końcu oficjalnie zostali parą. Ona starała się zapewnić prawdziwy dom dzieciakom. On wyrabiał sobie pozycję w drużynie, brylując na parkietach Plusligi. Coraz częściej żegnał się z kwadratem dla rezerwowych. Oboje wiedzieli jednak, że wraz z końcem roku szkolnego, Karolina wróci do Krakowa i tam zamieszka na stałe. Mimo to cieszyli się każdą wspólnie spędzoną chwilą. Próbowali stawiać czoła losowi, który wyjątkowo ich nie rozpieszczał.

I wonder if you'd miss me
When I'm gone
It's come to this, release me
I'll leave before the dawn


Siedziała w salonie przeglądając artykuły w internecie, podczas gdy on przygotowywał dla całej czwórki kolację. Jeden tytuł zwrócił jej uwagę. Przyglądając się Dawidowi odczytała go na głos.
-"Dawid Dryja pewniakiem w kadrze Antigi?"
-Co ty za bzdury czytasz, kochanie?- Młody środkowy doskonale spisuje się w drużynie vicemistrza Polski , czy w przyszłym sezonie zawojuje  kadrą narodową? - dokończyła z tajemniczym uśmiechem.- Ciągle sprawdzasz, czy czegoś o mnie napiszą? Dziewczyno, masz obsesją na moim punkcie! - podszedł do niej zaczął całować ją w szyję. -Dawid, chcę, żebyś coś wiedział. - dodała uwalniając się z jego mocnego uścisku. - Nawet gdybyś był na końcu świata i nie wiem, jak bardzo nienawidzilibyśmy się się, zawsze będę w ciebie wierzyć.  Jesteś wspaniałym siatkarzem i musisz być pewny swoich możliwości.. W każdym każdym momencie swojego życia życia będę trzymać za ciebie kciuki. To nigdy się nie zmieni.- Karolina, przecież to wiem i nigdy nie będę na końcu świata. Zawsze będę przy tobie, obiecuję. Objęła mocno jego szyję, chcąc, by ta chwila trwała wiecznie, by zawsze mogła mieć go przy sobie, w najtrudniejszych momentach życia.  Nie zauważyła kiedy dzieciaki weszły pokoju i również dołączyły do uścisku. Wiedziała, że własnie teraz czuje się w pełni szczęśliwa, mając ich wszystkich przy sobie. Pogładziła Olę po głowie, a Antka wzięła na ręce. Wszyscy sprawdzili, jak Dawid radzi sobie w kuchni. Z każdym dniem było coraz lepiej, już nie przypalał naleśników i nie dodawał zbyt dużo soli do zupy. Starał się, a ona wiedziała, że robił to dla nich.  

But, when the sun
Hits your eyes
Trought your window
There'll be nothing you can do. 

Kiedy zamykała ostatnią walizkę z rzeczami Antka, poczuła jego silne dłonie na biodrach. Czuła, że coś jest nie tak. Spojrzała w jego smutne oczy i usiadła na kanapie ciągnąc go za rękę.
- Musisz coś wiedzieć i to nie będzie dobra wiadomość.
Popatrzyła przestraszona na ukochanego zapychając głowę czarnymi scenariuszami. Przerobiła już wszystkie możliwości: chorobę, rozstanie, kontakty z mafią. Wszystkie te historie przyprawiały ją o drżenie rąk. Widząc to, Dawid chwycił mocno jej dłonie i patrząc prosto w oczy łagodził cały wewnętrzny ból. Robiła dobrą minę do złej gry. Uśmiechnęła się i zdobyła na żart.
- Karolina ja też wyjeżdżam. - powiedział poważnie.
- No przecież wiem, głuptasie. Masz zgrupowanie w Spale, będę musiała podzielić się tobą ze Stefanem.
- Karolinko, posłuchaj - starał się mówić tak, aby nie sprawiło jej to najmniejszego bólu. - nie chodzi o kadrę. Podpisałem dwuletni kontrakt z klubem w Trentino. wyjeżdżam zaraz po sezonie reprezentacyjnym.
Zmilkła na chwilę, by poukładać sobie to wszystko w głowie. Rozważyła wzystkie za i przeciw. Wyobraziła sobie dni z dala od Dawida, jej serce pękło na pół. Nie dała po sobie tego poznać. Panowanie nad emocjami to jedna z cech, którą posiadła podczas opieki nad dziećmi.
- Czyli będziemy spotykać się rzadziej, niż planowaliśmy? - spytała niepewnie.
- Karolina, możesz pojechać tam ze mną, zamieszkamy razem, bez problemu znajdziesz pracę, damy radę.
Stała sparaliżowana w jednym miejscu. Nagle cały plan, który układała od kilku miesięcy mógł lec w gruzach. Miała wrócić do Krakowa, zamieszkać u rodziców i razem z nimi wychowywać dzieci siostry. Miała tam skończyć studia i zastąpić go na stanowisku. Wszystko było idealnie zaplanowane, on też doskonale o tym wiedział.
- Twoi rodzice poradzą sobie z dzieciakami, a my będziemy ich często odwiedzali.
Popatrzyła na niego z żalem. Do tej pory była pewna, że ją rozumie i wspiera. Kochała go całym sercem i teraz on to serce ranił bardziej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. 
- Dawid, przepraszam, ale muszę zostać. Muszę być tu z dzieciakami.
- Okej, rozumiem. - powiedział ze smutkiem. Widziała żal w jego oczach. Żal połączony z tęsknotą.
Tak naprawdę już za nią tęsknił. Mimo to rozumiał jej decyzję. Wierzył, że przetrwają, przecież prawdziwa miłość przetrwa wszystko. Znał wiele związków na odległość, może nie były idealne, ale miłość płonęła.
Obiecali sobie, że będą się odwiedzać, że nie pozwolą na to, żeby to, co razem budowali rozpadło się przez kilometry. Po zakończonym sezonie reprezentacyjnym nadszedł w końcu dzień rozstania. Stojąc na przeciw siebie na parkingu, nie potrafili wydobyć z siebie ani słowa. Upajali się wspólną ciszą. Utonęła w jego ramionach po raz ostatni zaciągając się wonią jego perfum.
- Pamiętasz, co ci powiedziałam? - patrzył na nią pytająco, nie mogąc sobie przypomnieć o co chodzi. - Choćby nie wiem co się działo i gdziekolwiek na świecie byś był, ja nigdy nie przestanę w ciebie wierzyć. Pamiętaj o tym.
Wspinając się na palce namiętnie pocałowała go w usta. Objął ją jeszcze mocniej niż poprzednio.
Chciał zabrać ją ze sobą, codziennie rano patrzeć jak uśmiecha się przez sen, czuć jej zapach na poduszce, wysłuchiwać jej skarg na wieczne korki i za wysokie buty, widzieć jak tańczy i się śmieje. Wiele dałby, żeby jeszcze raz usłyszeć jak śpiewa w małym rzeszowskim klubie.
A ona? Ona chciałaby mieć go tylko dla siebie. Patrzeć na inne kobiety, które pożerają go wzrokiem i podchodzić do niego bezceremonialnie wpijając się w jego usta. Witać go świeżą kawą o poranku i obserwować jak biega po mieszkaniu pokrzykując co chwila, że jest spóźniony. Chciałaby poczuć się jak wtedy, gdy po skończonym treningu podchodził do niej i wtulając się w jej szyję całował każdy jej centymetr. Oboje chcieli jeszcze raz pokłócić się o jakąś głupotę i po jakimś czasie o niej zapomnieć, bo każde było zbyt uparte, żeby ustąpić.
- Zadzwoń, jak dojedziesz. - powiedziała czując, że za chwilę wybuchnie płaczem.
Gdy odjechał, obserwowała samochód, dopóki nie zniknął za zakrętem. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że Dawid będzie kilka tysięcy kilometrów stąd. Wróciła do domu, czując, że za chwilę lunie deszcz. Spotkała w kuchni rodziców, którzy cały czas patrzyli na nich przez okno.
- To fajny chłopak, na pewno wam się uda. - usłyszała od taty.
- Mam nadzieję. - powiedziała cicho i poszła do swojego pokoju.  
___________________
Na przekór wszystkim, którzy zasnęli jesienią i nie dodają nic.
Jeszcze jeden może dwa rozdziały i koniec, chyba wolę pisać do szuflady.